
No cóż trzeba przyznać ja to miałam wejście. Zawsze jest przy tym pełno śmiechu. To były najważniejsze sprawy które się wydarzyły.
Czasami trzeba dopuścić zło, by mogło się to ostatecznie obrócić w dobro. ~Crescendo
Wpadłam na pomysł tylko nie wiem czy ktoś będzie to w ogóle czytał. Chciałam zacząć dodawać to co pisze. Wspominałam wcześniej że zaczęłam pisać opowieść i jestem ciekawa waszych opinii na ten temat. Już dzisiaj zamieszczę wstęp i oby ten pomysł się sprawdził. Bo nie każdy przecież lubi czytać o czyimś życiu, więc lepiej poczytac jak już to coś nierealnego i wspamniałego. Osobiście uważam i parę osób również, że to co napisałam w niczym nie różni się od prawdziwych książek. Słownictwo jest tak dobrane, że praktycznie nie widać różnicy. Ale zawsze ktoś się znajdzie komu może się to nie podobać. Oczywiście jestem otwarta na różne opinie i wypowiedzi nawet te negatywne bo w końcu to ma być nie tylko dobre, musi mieć to COŚ! Mam nadzieje że zmotywujecie mnie do pisania dalej. Miłego czytania :*
Wstęp
Moja historia jest dość nietypowa. Dlaczego nietypowa? Przeżyłam chodź nie powinnam żyć. Jak? Nie mam zielonego pojęcia. Kiedy wracałam do Nowego Jorku z Paryża (gdyż byłam na wycieczce, ale wracałam wcześniej) mój samolot wleciał prosto w ocean. Kto by się spodziewał, że właśnie tego dnia umrze. Cóż, nigdy nie byłam gotowa na śmierć, ale w tamtym momencie nie czułam niczego. Zastanawiałam się tylko czy rodzice i dziewczyny oraz Brad poradzą sobie z moją stratą. W skrócie opowiem wam trochę o nich.
Moje dwie przyjaciółki Tamara i Chelse są dużo ładniejszcze i odważniejsze ode mnie. Tama jest blondynką i do tego wysoką, a Chelse to zwariowana ruda afroamerykanka. Tak, wiem dziwne połączenie, ale wygląda świetnie. Zawsze to ja stałam w ich cieniu. Nie wiem czy to przez to mam wrażenie iż każdy mnie wytyka czy dlatego, że jestem z Bradem.
Z Bradem poznaliśmy się w gimnazjum. Z natury jestem mega nieśmiała, ale to on potrafił ze mnie wydusić najwięcej. Przy nim czułam się sobą. Mówił że kocha moje miedzano-brązowe włosy i ciemne oczy. To w nich najpierw się zakochał. Cóż wtedy myślałam, że jest cudownym chłopakiem. Dzisiaj trudno mi to potwierdzić. Mniewamy lepsze i gorsze dni, ale wydaje mi się to normalne w związku.
Za to moi rodzice...
Kocham ich nad życie. Gdybym miała wskazać moją najlepszą przyjaciółke bez wahania wybrałabym moją cudowną mamę. Ona rozumie mnie jak nikt inny. I to dosłownie. Wie wszystko zanim cokolwiek powiem. Jakby czytała mi w myślach. A mój tato to prawdziwy mistrz! Jest architektem i to on nauczył mnie patrzeć na świat trochę bardziej kolorowo. To dzięki niemu codziennie wstaje rano do szkoły i próbuje żyć dalej. Ogólnie moi rodzice nie są normalnymi rodzicami. Nigdy nie usłyszałam od nich słowa "nie". Nigdy też nie miałam szlabanu czy kary. Zawsze mi pomagali albo szukali rozwiązania.I właśnie za to kocham ich najbardziej. Że mi pomagają chodź nie zawsze zasłużyłam.
Wracając do katastrofy jest nietypowa bo.. tylko ja żyje. Ja jedyna wyszłam cało, a ludzie z którymi leciałam nigdy nie ujrzą już tego świata. Zginęło 451 osób. To straszne wiedząc, że nie powinnam żyć, nawet lekarz mi to potwierdził. Nie wiedziałam co się wydarzyło takiego, że wydostałam się z samolotu, aż do dnia w którym musiałam wrócić do szkoły. Mam na imię Amy Gregov i obecnie zaczynam drugą liceum. Obym umiała docenić ten świat zanim śmierć wkrótce mnie dogodni.
Moje dwie przyjaciółki Tamara i Chelse są dużo ładniejszcze i odważniejsze ode mnie. Tama jest blondynką i do tego wysoką, a Chelse to zwariowana ruda afroamerykanka. Tak, wiem dziwne połączenie, ale wygląda świetnie. Zawsze to ja stałam w ich cieniu. Nie wiem czy to przez to mam wrażenie iż każdy mnie wytyka czy dlatego, że jestem z Bradem.
Z Bradem poznaliśmy się w gimnazjum. Z natury jestem mega nieśmiała, ale to on potrafił ze mnie wydusić najwięcej. Przy nim czułam się sobą. Mówił że kocha moje miedzano-brązowe włosy i ciemne oczy. To w nich najpierw się zakochał. Cóż wtedy myślałam, że jest cudownym chłopakiem. Dzisiaj trudno mi to potwierdzić. Mniewamy lepsze i gorsze dni, ale wydaje mi się to normalne w związku.
Za to moi rodzice...
Kocham ich nad życie. Gdybym miała wskazać moją najlepszą przyjaciółke bez wahania wybrałabym moją cudowną mamę. Ona rozumie mnie jak nikt inny. I to dosłownie. Wie wszystko zanim cokolwiek powiem. Jakby czytała mi w myślach. A mój tato to prawdziwy mistrz! Jest architektem i to on nauczył mnie patrzeć na świat trochę bardziej kolorowo. To dzięki niemu codziennie wstaje rano do szkoły i próbuje żyć dalej. Ogólnie moi rodzice nie są normalnymi rodzicami. Nigdy nie usłyszałam od nich słowa "nie". Nigdy też nie miałam szlabanu czy kary. Zawsze mi pomagali albo szukali rozwiązania.I właśnie za to kocham ich najbardziej. Że mi pomagają chodź nie zawsze zasłużyłam.
Wracając do katastrofy jest nietypowa bo.. tylko ja żyje. Ja jedyna wyszłam cało, a ludzie z którymi leciałam nigdy nie ujrzą już tego świata. Zginęło 451 osób. To straszne wiedząc, że nie powinnam żyć, nawet lekarz mi to potwierdził. Nie wiedziałam co się wydarzyło takiego, że wydostałam się z samolotu, aż do dnia w którym musiałam wrócić do szkoły. Mam na imię Amy Gregov i obecnie zaczynam drugą liceum. Obym umiała docenić ten świat zanim śmierć wkrótce mnie dogodni.
Wasza PSK
Ciekawie się zapowiada, chętnie przeczytam następny fragment ;)
OdpowiedzUsuń[tylko w tym jednym zdaniu powinno być uniknęłam, zamiast unikłam]
Dziękuje nie zwróciłam uwagi :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń